ďťż
cranberies
Czas potrenować z Omnisem, później reszta. Poszłam do arabiszcza, który ostatnio jakiś przymulony był. Chciałam z nim porobić ujeżdżenie ale no szkoda tego humorku. -Co murzynie, chcesz porobić coś śmiesznego pewnie, co? Ogier parsknął i spojrzał na mnie wzrokiem "zlituj się, umieram z nudów". Kurczę. Poszłam na halę z Łukaszem, który wrócił z miasta. Ustawiliśmy coś na trail. Mianowicie:
-zwykłe drągi na kłus i stęp -mostek na stępa i zobaczymy jak z kłusem -bramka Wzięłam siodło westernowe i takież ogłowie, zobaczymy jak ogierro będzie w takowych chodził. Położyłam je na hali, a Łukasz przyprowadził Omnisa. Założyłam mu pad i siodło western. Trochę się wzdrygnął i postawił uszka. Łukasz go uspokajał. Jak już się oswoił z odrobinkę innym kształtem na grzbiecie zapięłam popręg. Stulił uszy, pisknął i bryknął, ale jak spostrzegł, że bunty nie mają sensu poddał się i pochylił łeb. Pogłaskałam go patrząc na jego mordkę wyglądającą jak siedem nieszczęść. Wsiadłam na niego ze stołka i ruszamy! Dałam łydkę i koń posłusznie ruszył. Szczerze? Jak na całkiem świeżo zajeżdżonego konia to Omnis jest nadzwyczaj posłuszny! Szedł sobie spokojnie, z łową pochyloną w dół... jakoś tak bez energii. Pokierowałam go w ramach ciekawostki na bramę, zmontowaną z sznurka, haka i dwóch słupków. Ożywił się, obwąchał, puknął głową sznurek i trochę się przestraszył. Okrążyłam bramkę i stanęłam do niej bokiem. Całkiem sensowna rozgrzewka! Otwarłam haczyk i położyłam go na słupku. Wjechałam miedzy pachołki, obróciłam Omnisa na małej wolcie, wzięłam haczyk i "zamknęłam bramę". Poklepałam ogiera, który odzyskał wigor. Zrobiliśmy jeszcze parę kół i wolt oraz zmian kierunku. Trzeba będzie zacząć go uczyć chodów westernowych. Zaczynamy kłusa. Omnis ruszył z kopyta, prawie zagalopował jednak w porę się powstrzymał. Bryknął sobie jedynie wesoło i jedziemy dalej. W kłusie jakieś wolty. Nie wysiadywałam, na razie jedziemy normalnym kłusem więc anglezuję. Szedł żywo, obudził się. Po zmianie kierunku trochę jeszcze kłusa i do stępa na chwilę. Zaczynamy konkrety. Wjechałam na drągi na stęp. Dałam koniowi dużo wodzy, żeby mógł się przyjrzeć i swobodnie to przejść jakbym nie istniała. Puknął jeden w środku i pierwszy, ale widać, że takie zagadki to jest coś dla niego. Zadowolony z siebie machnął głową. To nie wszystko na dziś! Jednak na drągi najechałam raz jeszcze, żeby przejść to bezszelestnie. Tym razem bez zbędnych odgłosów. Jedziemy na następnego stracha, czyli mostek zagłady. Jak go skręciłam na mostek radośnie parł w jego stronę jednak tuż przed się zatrzymał. Obwąchał. Zachęciłam go łydką do ruszenia i wejścia na mostek. Nie chciał chojrak ruszyć, jednak po trzecim sygnale wszedł na kładkę. Jak tylko usłyszał cztery razy stuk poleciał przez kładkę galopem. Prawie się zabiliśmy na zjeździe z niej, musiałam nim szybko wykręcić bo sierota by oczywiście wjechał w ścianę, bo czemu nie. Uspokoiłam go jakoś i w spokojnym stępie kładeczka znowu. Nie, on nie wejdzie. Poprosiłam Łukasza, który się na ławce zwijał ze śmiechu, żeby przeprowadził Omnisa w ręku. Na to już zareagował mniej gwałtownie, przejechał bardzo krótkim kłusem mimo uspokajania, cały spięty. Pogłaskałam go jednak i podziękowałam Łukaszowi. Wjechałam sama, już bez pomocy chłopaka. Omnis przekłusował przez mostek. O wiele swobodniej, jednak to nie był stęp, który bym chciała. No nic, nad tym będziemy pracować. Pojedziemy jeszcze drągi kłusem. Ruszenie i lecimy. Już nie dawałam aż tak luźnej wodzy, było jedno puknięcie, ale prześmigane prawilnie . Na zakręcie ruszyłam galopem. Pierwsze koło spokojnie, pod kontrolą, a na drugim już puściłam wodze wyrafinowania i dałam mu jechać najszybciej jak umie. Trochę przyspieszył, jednak był zbyt zmęczony emocjami dzisiejszego dnia. No to go zwolniłam, do kłusa, stępa i na drugą nogę. Po galopie trochę kłusa i do stępa. W stępie popuściłam trochę popręg i dałam wolną wodzę. Jak mu się oddech unormował zsiadłam i rozsiodłałam go, wzięłam na kantar i dałam mu sobie samopas pochodzić po hali. Kiedy wysechł Łukasz z nim poszedł do stajni a ja posprzątałam wszyściutko. |