ďťż
cranberies
Dzisiaj żucie z ręki i L-4. Już to Łukasz robił z Baro, to zrobię i ja z Novą. Czworobok czekał gotowy, uszykowałam kucynkę i wyszłyśmy na trening.
Na miejscu podciągnęłam jeszcze popręg i stęp. W stępie dużo się wyginałyśmy i kręciłyśmy zmieniając również kierunki. W kłusie wjechałam co jakiś czas na dłuższą chwilę na woltę. Supernova dała się łatwo zebrać i szła posłusznie za poleceniami. Czułam jednak, że jej się dzisiaj nie chce pracować pokojnie i że będą kłopotki. Było wcześnie rano, więc czuć było chłodek. Po rozgrzewce niezawierającej galopu przeszłyśmy do konkretnej pracy. Zostawiłam klacz na wolcie i ponownie zebrałam. Trochę już te wolty ją denerwowały, ale musiałyśmy to przerobić. Wypuściłam odrobinkę wodzy, Nova pochyliła delikatnie łebek przeżuwając wędzidło. Nastawiła uszka ciekawa, co nastąpi dalej. Wypuściłam jeszcze więcej, bez problemu opuściła łebek niżej i ciągle żuła wędzidło. Stwierdziłam, że można uznać element za opanowany. W związku z mało treściwym treninigem i naszym niedługim wejściem w klasę P - kontrgalop. Dałam jej chwilę stępa. Na zakręcie ruszyłyśmy z kłusa galopem. Chciała ruszyć szybko, ale jej nie pozwoliłam. Jedno okrążenie jechałyśmy na dobrą nogę, ale później zmieniłam kierunek nie pozwalając Novci zmieniać nogi. Na pierwszym zakręcie nie zdołała się utrzymać i się potknęła, ale zachęciłam ją do zagalopowania i zmieniłam kierunek. Dałam jej znak, żeby galopowała żywiej. Na zakręcie trochę zwolniłam, bez problemutym razem, ale zmieniła nogę. Przegalopowałam ją na tą stronę i zaczynamy L-4. Wjechaliśmy na linię środkową i ruszyłyśmy od razu kłusem. Mała już to opanowała do perfekcji. Zrobiłyśmy serpentynę ładnie rysunkowo i w literach. Woltę również ładnie zrobiłyśmy, przy okazji zebrałam troszkę jeszcze Novę bo się zdekoncentrowała na galopie. Kłusem jechałyśmy już zebrane. No i żucie z ręki. Wypuściłam trochę wodzy, zareagowała dobrze, aczkolwiek machnęła łbem i wyciągnęła się niepotrzebnie, mimo tego kontynuowałam. Przejście do stępa odrobinę za literą. Stęp swobodny nam wyszedł, ale musimy na niego jeszcze poświęcić osobny trening. Zakłusowanie w literze elegancko, serpentyna również. Galop znów ją zdekoncentrował niestety, ale jechałyśmy w tempie więc jest postęp. Przejście do kłusa, zmiana kierunku i na środek. Nie chciała się zatrzymać więc prawie wleciałyśmy na ścianę. Poklepałam klacz, popuściłam popręg i stępowałyśmy. Kiedy w miarę wyschła poszłam na myjkę, rozsiodłałam i opłukałam jej nogi po czym założyłam kantar i poleciała na padok. Posprzątałam po sobie i poszłam zjeść obiad. |