ďťż
cranberies
Z Incognito zaczynamy trenować na Mistrzostwa. Musimy to wygrać! Jako że pierwsze nas czeka konkurs zwykły i szybkościowy to obcykamy sobie szybkościówkę L. Ubrałam klacz w czaprak różowo - biały, ochraniacze różowe, ogłowie z czerwonym naczółkiem, siodło i ruszamy na plac.
Tam Łukasz wesoło chadzał z przeszkodami utrudniającymi życie. 1. Stacjonata 100cm 2. Okser 102cm 3. Stacjonata 105cm 3B. Stacjonata 105cm (na 3 fule) -linia 4A. Stacjonata 105cm 4B. Okser 100cm 4C. Stacjonata 105cm 5. Triplebarre 50/70/100cm Tyle starczyło, żeby Inco spoglądała niepewnie na tor podczas gdy ogarniałam strzemiona. Ruszyłyśmy jednak i rozgrzewałyśmy. Stawiałam na tempo, żeby szła machina do przodu. Machina miała jednak nadmiar energii i parła naprzód tak jak chciałam. Po rozgrzewce zawierającej dużo ćwiczeń w kłusie i koło galopu spojrzałam na tor. Zagalopowałam i skoczyłam stacjonatę na rozgrzewkę. Klacz chętnie zrobiła baskil podczas skoku i ładnie zrobiła sam skok. Poklepałam ją i najechałam drugi raz na to samo. Równie dobry skok. To jedziemy w takim razie okser. Wybiłyśmy się w dobrym miejscu, może trochę za daleko wylądowałyśmy ale mimo wszystko jechałam już na stacjonatę. Ładny skok, przytrzymałam ją odrobinę i wybicie na kolejną. Elegancko! Czekała nas linia, dość cieżka bo na 1 fulę. Stacjonata ładnie, od razu się wybiłyśmy na okser w obawie że się nie zmieści srokata. Jednak się zmieściła i ostatnia stacjonata w linii nie była problemem. Dodałam łydki przy najeździe na tripebarre. Mocno się rozpędziłyśmy i skok z zapasem jakiś 5cm. Poklepałam ją i dałam trochę odsapnąć w stępie. Teraz będzie spidówa. Ruszyłam galopem, zrobiłam koło i śmigamy! Jak tylko klacz dostała łydkę śmignęła w przód i stacjonata za nami. Ładny zakręt i dobre tempo i okser. Tym razem wylądowałyśmy dobrze tym razem i jedziemy już na kolejną stacjonatę. Tym razem zapomniała, że jedzie na jakąś przeszkodę i wybiła się w ostatniej chwili, tak, że prawie zleciałam. jednak trzymałam się i na linię, która w tym momencie była na skok wyskok. Zmieściłyśmy się bez strącania i skróciłam Inkę odrobinę bo czekał nas skok wyskok. Ledwo skoczyłyśmy okser. Jednak ze stacjonatą kłopotu nie było. No i triplebarre. Tutaj już pozwoliłam klaczy lecieć na wariata. Skoczyła z wielkim zapasem odległości i wysokości, nie wiem ile. Poklepałam ją, zwolniłam galop i do kłusa. Po chwili kłusa rozstępowałam na luźnym popręgu i wodzy i do stajni. Oczywiście posprzątaliśmy plac. |